Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Park linowy dla kotecka :)

Obraz
Już jest! Po dłuugim czasie, wielu trudach i bojach o przyspieszenie prac, park linowy wisi na ścianie. Prace rozpoczęły się, gdy Oxinek był dużo mniejszy, niestety mężczyźnie nie można co miesiąc przypominać, że ma dokończyć to, co obiecał... dzielnie wytrzymałam pół roku, marudząc tylko troszeczkę, ale wczoraj, zupełnie niespodziewanie, bez planu, moje założenia zostały zrealizowane!!! Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Oxymoron też nie, na początku półeczki go stresowały, teraz stają się bazą wypadową na głośniki, co raczej nie wywołuje uśmiechu na twarzy męża... to, co z nich wyziera, to raczej żądza mordu w przypadku uszkodzenia Jego cudownych dystrybutorów dźwięku :) Park linowy zrobiliśmy sami, od desek zaczęliśmy, sznurek też się przydał, wiertarka i dużo, dużo cierpliwości. Drewno tylko zaolejowałam, zwykłym olejem do drewna za parę złotych w markecie budowlanym. A oto etapy prac: Deski oszlifowane, do kupienia w każdym markecie, kupiliśmy długie i docięliśmy na potrze

Roczek kota i wariacje na temat łazienki :)

Obraz
Oksymoron skończył rok, czwartego września :) mój kotecek nie jest już dzieckiem... Już od jakiegoś czasu wiem, że Oxy lubi łazienkę, ale w wersji bez kąpieli ;) W zlewie ledwo się mieści, ale nadal próbuje, ostatnio nawet ćwiczył swoje kocie zdolności w małej misce :D Wyglądał prześmiesznie, ale nawet udało mu się w niej położyć, ale zrobił to dopiero, kiedy odeszłam z aparatem- dał mi znać, że już nachalna jestem z tym pstrykaniem, a on żąda chwili spokoju... nasz król jeden jedyny. Blancia nasza już potrafi okazać swoje niezadowolenie z ekscytacji kotem :) jak tylko ktoś głaszcze lub wola kota, przybiega pies gotowy do pieszczot :) w druga stronę też to działa, jak wracam z pracy, to obie sztuki witają mnie w drzwiach :) trochę to śmieszne, jak kot przybiega do drzwi, ale dla niego pewnie jest to naturalne, w końcu od początku jest z Blancią i uważa to za normę. Ogólnie lubią swoje towarzystwo :) Jest co przy nich robić, co odczuwam szczególnie teraz, kiedy

Długi weekend nad jeziorem

Obraz
Znaleźliśmy świetne miejsce na wypoczynek z psem. Ośrodek ten mieści się nieopodal Rzeczenicy(dokładnie jest to Rzewnica). Dojazd jest w miarę prosty, trzeba tylko dokładnie wiedzieć, w którym miejscu trzeba skręcić z głównej drogi- akurat w tym miejscu kierowcy zazwyczaj przyspieszają, więc stali bywalcy ośrodka polecili nam, abyśmy sygnalizowali chęć skręcenia dużo wcześniej, niż zazwyczaj. Na szczęście zjazd okazał się spokojny, a ośrodek- spełniający nasze oczekiwania. Nie będę tu czarować o wysokim standardzie, ale domki, które wynajęliśmy, były komfortowo wyposażone, ciepłej wody nie brakowało, aneks kuchenny w pełni wyposażony, a nawet mieliśmy spory, płaski telewizor, więc wieczorami oglądaliśmy Rio, siedząc na tarasie przy grillu :) Właściciele sami mają psa, więc z chęcią przyjmują takich zwierzomaniaków, jak my :) Blancia zaś pokochała miejsce, w którym co kawałek ją ktoś głaskał i chwalił. Często robiła sobie spacery po terenie całego ośrodka, zaglądając od domku do domku,

Znowu czytam :)

Obraz
Zniknęłam, pochłonęła mnie książka :) Dosłownie, całkiem zabawnie mi wyszło, ponieważ tytuł książki to Pochłaniacz. Katarzyna Bonda jest moim nowym odkryciem, choć o samej autorce czytałam już dość dawno, to jakoś nie było okazji, aby nabyć jej książkę. Tym razem okazja przyszła do mnie wraz z urodzinowym prezentem :) bardzo dziękuję mojej ekipie, która doskonale wie, jakiego mola książkowego ma na pokładzie! Sama autorka intryguje swoją drogą, która doprowadziła ją do pisania książek. A pisze świetnie, gdyż zaskoczyła mnie zakończeniem. Pochłaniacz wciąga nas w świat zbrodni, oszustw i działań trójmiejskiej mafii. Profilerka, Sasza Załuska, ustala portret psychologiczny zbrodniarza, choć w sprawie tej pojawia się na zlecenie prywatnego przedsiębiorcy, lękającego się o swoje życie. Sprawa komplikuje się z godziny na godzinę, w końcu każdy ma jakiegoś trupa w szafie ;P  Jest to pierwsza z serii książek o niej, na pewno z chęcią sięgnę po następne. Ale musiałam ustawić sobie szlab

Kwiecień plecień... z przemyśleniami

Obraz
Długo mnie tu nie było, ten miesiąc przepadł mi bezpowrotnie, za dużo pracy na wysokich obrotach. Od początku marca miałam tylko trzy wolne soboty, więc już trochę ledwo na oczy widzę :) Poza tym zachłysnęłam się blogiem Michała Szafrańskiego, zobacz , jego podejściem do finansów i sposobem na życie, co zaowocowało u mnie nadmiarem czytania :) oczywiście zapisałam się na znany już kurs Michała "Pokonaj swoje długi", dzięki któremu poukładałam sobie parę spraw w bankach, głowie, no i chyba ogólnie w życiu też... chyba :) Doszłam do wniosku, że żyjemy bardzo na pokaz, kupujemy rzeczy niepotrzebne, pożyczamy na to pieniądze w różnych instytucjach, mając wszechogarniający nacisk, że musisz to mieć! Od dziecka masz wkładane do głowy, że aby istnieć, musisz kupować. Kształcimy dzisiejszą młodzież na konsumentów dóbr zbędnych. Prowadzimy nas wszystkich ścieżką nad przepaścią, idziemy w złotych bucikach i różowych okularkach, podskakując na wybojach życia. A kończymy z niemożliwymi

Wesołych Świąt :)

Obraz
Szaleństwo rękodzieła :) Nowe, lepsze łóżeczko :) Co tam słychać za oknem? Może pójdziemy sprawdzić?! Chwila oddechu pomiędzy święconką a odkurzaczem... Życzę wszystkim odpoczynku, dużo czasu dla siebie i radości, spokoju ducha i poczucia wykonania całego planu :) nawet jeśli okna nie są lśniące, to przecież można ustalić inne priorytety :) zmiana planów na chwilę więcej z rodziną :)  a sąsiadom jak przeszkadza, to mogą przyjść i mi je umyć :) Pozdrawiam serdecznie Anka

Nowa miłość ;) ponieważ szczęście to droga :)

Obraz
         Moja praca daje mi możliwości zwiedzania wielu miejsc turystycznych. Sprawdzanie miejsc i ocenianie hoteli jest niezbędne, aby móc opowiedzieć i zachęcić do danego kierunku. Pełna nadziei i obaw poleciałam pod koniec października na Lanzarote i Fuerteventurę. I... zakochałam się w Wyspach Kanaryjskich. Konkretnie- najbardziej zauroczyła mnie Lanzarote... wulkaniczna, pełna nieziemskiego uroku. Inna, surowa, niezwykła, kształtowana przez naturę i wspaniałego jej wizjonera- Cesara Manrique. Ogromne wrażenie zrobiłam na mnie wycieczka po wyspie, zaczęliśmy od Parku Timanfaya...   Niesamowita sceneria, siły natury, które tak naprawdę tylko próbujemy okiełznać. W samym Parku nie można wysiadać z autokaru- jest to podyktowane unikalnością tego miejsca na skalę światową- a człowiek, jak powszechnie wiadomo, jest bardzo ingerującą istotą tej ziemi... przez kilka lat pozwalano klientom samodzielnie przemierzać tereny parku autami, jednak stopień zaśmiecania tego cudownego